piątek, 25 marca 2011
Zima
W ostrym porannym słońcu, zza nieumytych jeszcze szyb, rozmazana, zmęczona i przycupnięta. Zima. Już odsunięta w czasie, w myślach głęboko na dno osunięta. Zima. Na przekór wiośnie nadal z podniesioną brodą i wojowniczo dzwoniącymi bransoletami. W spokoju zamyślona, w pracowni, niewzruszona kolorami, opanowana i panująca. Zima. Kiedyś wróci, a na razie króluje szarość. Na przednówku.
lewa zimy ręka - srebrna bransoleta od mamy; miedziana wąska od mamy; drewniana z metalowymi wstawkami Orsay; blaszana w kolorze mosiądzu z ornamentem Quiosque
prawa zimy ręka - z kamelii z masy perłowej od babci Izy; wąskie z masy perłowej od mamy; grubsza z masy perłowej od babci Izy; cienka z miedzi i emalii z Grecji; z rogu z festiwalu archeologicznego w Iłży; ze skóry i miedzi z allegro
I to nie wszystko...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
uwielbiam bransoletki :)
OdpowiedzUsuńładne te branzolety ;]
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;*
Ta pierwsza na prawej ręce od babci Izy "Super".
OdpowiedzUsuńReszta oczywiście też bardzo fajna:)