To wcale nie tak, że przez całą zimę spałam, chodziłam w wielkim szarym swetrze i odpornych na mróz jedynie słusznych walonkach. No może trochę tak. Trochę bardziej. Prawie zawsze. Za to zmieniałam co rusz kolory rękawiczek. I filcowałam torbę. Swoją pierwszą, czaso-praco-zimochłonną filcową torbę max. Proszę Państwa, oto Miss Fuksja Filc. Pierwsza z rodu. O szlachetnie drewnianych rączkach i zakręconej grzywce. Miękka w dotyku i pragmatyczna w użyciu. Wszechstronna (kilo ziemniaków, dwie książki, butelka wina), można rzec, że nawet ratunkowa (zapewnia widoczność z kilku kilometrów). Nie boi się konkurencji żadnego z kolorów. Jak widać królowa Fuksja przyjmuje tylko role pierwszoplanowe. Trochę się przy niej czuję jak szara myszka ;)
buty - clarks, allegro, 65 zł
fuksjowa czapeczka i szary sweterek z modalu - od mamy
sweter lila - pretty girl, 49 zł
chabrowa spódnica - click, 39 zł
jak kolorowo! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
piękne połączenie kolorystyczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kolorowo :)
OdpowiedzUsuń