piątek, 16 września 2011

Spacer z panterą

Najtrudniejsze w posiadaniu czworonożnego pupila (psa, konia, kozy, krowy) jest to, że ono ciągle chce chodzić na spacer, o najdziwniejszych porach (5 rano) i bez względu na pogodę (-30 stopni). Z tego powodu dawno temu zdecydowałam się na kota, który chodzi zawsze swoimi drogami o czasie wybranym przez siebie i nie wymaga przy tym towarzystwa. Szczególnie jeśli konsekwentnie od początku tłumaczy mu się, że może robić co chce, byleby tylko wracał. Od czasu do czasu bywało nawet, że powroty były wspólne, na łonie przyrody okolicznych trawników, co można od biedy nazwać spacerem. Siedem lat perfekcyjnego partnerstwa niestety zakończyło się niedawno i kot teraz poluje na sikorki w krainie wiecznych łowów. A ja nie chcę kolejnego kociego przyjaciela, bo to nie był tylko kot, ale AŻ KOT, którego zastąpić się nie da.
Od wczoraj jednak na spacery przyrzekła chodzić ze mną prawdziwa połyskująca wygiętym z gracją grzbietem pantera. Mam nadzieję, że KOT potraktował by koleżankę z aprobatą, bo w końcu to jednak nie byle kto, a sama Panthera pardus. Zbieram odwagę, by zapytać jak ma na imię.
torba skórzana - Orsay, 200 zł.
spodnie - Terra Nova, 29 zł.
żakiet - Reserved, 59 zł.
buty brokatowe - Nine West, 79 zł.
szalik - Ciucholand, 10 gr.
pantera - Mohito, bezcenna ;)